|
|
Rabacja Galicyjska w Tęgoborzy luty 1846 roku
Poniżej przedstawiam tekst z Kroniki Parafialnej w Tęgoborzy.
Ksiądz proboszcz Antoni Wieczorek, piszący pamiętnik od roku 1841 tak zrelacjonował wypadki związane z "Rzezią Galicyjską"
Zima w tym roku była bardzo niestała. Ten rok był jeden, można powiedzieć, z najnieszczęśliwszych tego wieku,
gdzie od czasów 1... na Węgrzech, a Gonty i Żeleźniaka na Ukrainie i Podolu, podobnych okrucieństw i mordów nie było,
a to z następujących powodów: panom polskim uroiło się, aby Polskę wskrzesić, a więc wysłali swoich emisariuszów,
aby lud prosty do tego namówić, by się z niemi złączyli, czyli pomagali w dopięciu swych przedsięwzięć, któren nie tymże,
ale egzystującemu Rządowi sprzyjał, a tak z Królestwa Polskiego, czyli Krakowa,2 wystąpiła taż formalna rewolucja,
składająca się z różnych członków i wyszedłszy z Krakowa w uzbrojeniu, nie miawszy żadnej napaści,
przeszedłszy Podgórze, Wieliczkę i aż do Gdowa 3,5 mili od Krakowa, w którym to miejscu tak z strony rządowego wojska,
a po największej części przez chłopstwo, których nieograniczona ilość była, po części zostali wymordowani,
po części schwytani, a reszta nazad do Krakowa na powrót wróciła się. A ponieważ chłopi z przychylności bronienia
Rządu wzięli sobie protest, a tem bardziej zmówili sobie jakoby panowie i księża tychże wyrżnąć zamierzali,
czynili rewizje po dworach, folwarkach, plebaniach, kościołach i klasztorach; jeżeli w tychże schowanej broni lub też obcych ludzi,
to jest emigrantów zagranicznych, nie znajdą, a przy tym dopuszczali się przy tychże rewizjach rabonków (!),
co tylko było, to jest zabierali pieniądze, suknie, bielizny, sprzęty, niektóre zboża,
srebra, mosiądze, miedź, żelazo, etc, bydło, konie, etc, a nawet kosztowniejsze rzeczy,
nie mogąc tego do własnych budynków wziąć, całkiem zniweczyli, czyli na kawałki zrąbali,
a tak i budynki mieszkalne państwa toż samo całkiem zniszczyli i zrąbali podłogi nawet na kawałki,
a to tak dalece, że nawet niektóre całkiem do zamieszkania niezdolne z tego powodu zostały,
zaś którego tylko w czarnej sukni dopadli, więc zabijali i najhaniebniej mordowali, a nawet tych,
którzy transportowali i w powozy lub żelazo skrępowani i okuci do cyrkulowanych miast byli,
po drogach bili (!), a nawet i najohydniej mordowali, a nareszcie brzemiennym kobietom nie przepuszczali,
więc tak samo działo się w Tęgoborzy, że dwór całkiem zrabowali i stłukli, a to tak dalece, że tylko gołe ściany pozostały,
zaś państwo tego dworu3 o dwie godziny wprzód przed temże (!) rabunkiem do Sącza wyjechali. Tutejsi parafianie,
dzięki Bogu, nie zabili nikogo, tylko w Łyczance do tutejszej parafii należącej poddani z Łososiny,
a parafianie jakubowscy, zamordowali leśniczego. Po uczynionym rabunku na dworze przyszło około 300 chłopów do podpisanego
na plebanię i to właśni parafianie, z kosami, widłami, siekierami, a widząc to wyszedłem na ganek przeciwko nim,
a widząc ich tak rozjudzonych, pytałem się po co przyszli, gdy mi żaden nie odpowiedział, tylko po sobie spoglądali,
a widząc, co już indziej uczynili i poznawszy ich zamiar, przemówiłem do tychże treściowo w religijnym sposobie,
róbcie co się wam podoba, ale wznieście oczy swoje ku niebu, że Pan Bóg patrzy na was, potłuczcie wszystko, zrabujcie,
mnie możecie zamordować, ale w czasie swoim ciężki rachunek Panu Bogu z tego zdać musicie itp.,
to ich wzruszyło, dopiero zaczęli czapki i kapelusze z głowy zdejmować i powoli porozchodzili się.
Drugiego dnia z rana podobna chmara nowa się zgromadziła na plebanię, a odezwawszy się znowu do nich słowami religijnymi,
wystąpił jeden z pomiędzy nich i oświadczył w imieniu wszystkich, że najmniejszej, szkody nie zrobią,
a jeżeli by mi któren krzywdę wyrządził, iż go sami surowo ukarzą, ale że rewizję przedsięwziąć muszą,
więc na to pozwoliłem; a wszędzie najostrzejszą rewizję przedsięwzięli, nawet w kościele,
ale do tegoż nie wszyscy weszli, jedynie sześciu i tamże wszedłszy popatrzyli się i zaraz na powrót wyszli.
Pytając się tychże, czego by szukali, lecz na to żaden nic nie odpowiedział. Słowem nic sprawiedliwego,
nic świętego dla nich nie było, a dni ostatniego lutego były tak dla winnych jako niewinnych dniami ostatniego sądu.
Wszelkie prawa tak świeckie jako i duchowne zgwałcone były, złość ludzka zamieniona została w rozjadłość krwiożerczego tygrysa,
jak mówię, zgwałcone prawa ludzkości, bo rabowano bez najmniejszego względu czyli winny czy niewinny, zdeptano prawa Boskie nogami,
bo do kościoła parafialnego na Podolu, o 1,5 mili na wschód leżącego, ci złoczyńcy nie tylko w czapkach i kapeluszach weszli,
ale nawet jeden i na koniu do tegoż wjechał. W kościele OO Reformatów w Zakliczynie toż samo w czapkach i kapeluszach,
jeden na ambonie reprezentował księdza, a drugi z fajką w pysku grał na organach, po ołtarzach chodzili i z wyobrażaniem
figur świętych najniedorzeczniejsze rzeczy robili. Jak się już wspomniało, nie tylko cywilnych, ale i księży zabijali najhaniebniej,
i tak JWM księdza Wojciecha Ciećkiewicza (Cieczkiewicza), plebana z Pleśnej, cyrkułu tarnowskiego, okropnie zamordowali,
uderzywszy go pałką w głowę, aż tejże połowa odleciała, księdza Gałeckiego (Gołeckiego), wikarego z Dobrkowa, cyrkułu tarnowskiego,
O Rafała Slosarczyka (ślusarczyka), braciszka reformatów ze Zakliczyna, sędziwego starca,
a wielu innych jeszcze związanych, skutych i zbitych do cyrkularnych miast odwozili.
W tem (!) wszystkim były polityczne przyczyny, aż przecie nareszcie rządy widząc tyle niewinnie krwi ludzkiej przelanej,
w to wkroczyły i koniec, czyli tamę tę (!) zbrodniom położyły.
Jednakowoż, pomimo tej zapamiętałości, lubo beczki i kufy z okowitą wódką rozbijali, w niej brodzili,
żaden się nie odważył złamania ślubów wstrzemięźliwości,4 bo gdyby to jeszcze było nastąpiło, aby byli wódkę pili,
natenczas sami siebie byliby mordowali i zabijali. Moralność z powodu tego wiele ucierpiała i cierpi,
gdyż chłopi przez to wzięli się po największej części do kradzieży i do czynienia wiele innych niesprawiedliwości.
Zaufanie i wiarę stracili, tak, iż nikomu nie wierzą, a zwłaszcza najgorsze potwarze na księży miotają, tak dalece,
że ich księża komunikantami świętymi truć mają, święcone na Wielkanoc kropić będą. Takich czasów my się doczekali!!!.
1 Brak tekstu.
2 Kraków zaliczono mylnie do Królestwa Polskiego.
3 Nikifor i Petronela Dunikowscy.
4 śluby wstrzemięźliwości od alkoholu propagowały Bractwa Wstrzemięźliwości,
które zaczęły rozwijać się w Galicji w roku 1844. Główny rozwój Bractw Wstrzemięźliwości w diecezji tarnowskiej przypadł na wiosnę 1845 roku.
Zobacz S. Kieniewicz, Ruch chłopski w Galicji w 1846 roku, s. 73.
Tekst publikowany był w Roczniku Sądeckim Tom XIII rok 1972
Więcej szczegółów na temat Rabacji można znaleźć tutaj http://pl.wikipedia.org/wiki/Rze%C5%BA_galicyjska
|
|
|
|